WYWIAD / Historyk Jarosław Wroński: Fascynuje mnie odkrywanie przeszłości

 Jarosław Wroński: Fascynuje mnie odkrywanie przeszłości 


- Historyk wykorzystuje w swojej pracy różnego rodzaju źródła, takie jak relacje świadków 
oraz archiwalia. W wielu radzionkowskich domach nadal znajdują się prawdziwe skarby, które wciąż czekają na odkrycie – mówi kierownik Referatu Promocji Miasta i Aktywności Społecznej Jarosław Wroński, który za swoją działalność został wyróżniony odznaką Zasłużony dla Kultury Polskiej.


Dagmara Nawratek: Cyceron stwierdził: „Historia jest świadkiem czasów, światłem prawdy, życiem pamięci, nauczycielką życia”. Natomiast Cyprian Kamil Norwid napisał: „Historia jest siłą. Historię 
nie tylko stanowią wiarogodne zbiorowiska nagich faktów ale i pojęcia, jakie naród o swej własnej wyrabia historii”. Jest pan historykiem i kolekcjonerem pamiątek historycznych. Proszę powiedzieć, 
co najbardziej fascynuje Pana w tej dziedzinie nauki?

Jarosław Wroński: Fascynuje mnie odkrywanie przeszłości, zwłaszcza tej dotyczącej naszej małej ojczyzny. Przecież to rodzinne tradycje i doświadczenia historyczne w dużym stopniu determinują nasze poglądy 
czy sposób postępowania w określonych sytuacjach. Gdybyśmy nasze życie porównali do jazdy samochodem, to historia powinna odgrywać rolę bocznych lusterek. Kiedy trzymamy kierownicę, patrzymy ciągle przed siebie, ale od czasu do czasu powinniśmy zerkać we wsteczne lusterka po to, aby bezpiecznie wykonywać określone manewry. Dzięki mojej pasji miałem okazję poznać wielu ciekawych ludzi i usłyszeć od nich niejedną interesującą opowieść, którą warto przekazać kolejnym pokoleniom. Pamiętam np. rozmowy przeprowadzone ponad dwadzieścia lat temu z ostatnim pokoleniem radzionkowskich kombatantów – weteranów II wojny światowej. Żaden z moich ówczesnych rozmówców już nie żyje, a przekazane 
przez nich historie i pamiątki będę wykorzystywał w swojej pracy badawczej.

Jest pan autorem i współautorem licznych książek: „Radzionkowskie pocztówki”, „Radzionków 
na starych fotografiach do 1945 roku”, „Radzionków na starych fotografiach 1945-1959”, „Cmentarze, grobowce, mogiły”, „Radzionków na starej fotografii w latach 1960-1980”, „Szkice z dziejów Rojcy”, „Szkice z dziejów Rojcy: wybór źródeł”, „Radzionków i jego mieszkańcy w XX wieku”, „Kaplice, krzyże, figury”, „Radzionkowskie ulice i gonki”, „Radzionków i Sucha Góra 90 lat temu”. Skąd czerpie 
pan materiały do publikacji na temat miasta Radzionkowa?

Historyk wykorzystuje w swojej pracy źródła różnego rodzaju, takie jak relacje świadków oraz archiwalia: stare dokumenty, dawną prasę, materiały ikonograficzne (zdjęcia, ryciny). Oczywiście, wszystkie te materiały należy poddać tzw. krytyce źródeł, a więc trzeba sprawdzić to, z jakiej rzeczywistości pochodzą oraz przez kogo zostały one wytworzone. Nieocenioną pomoc dla historyków stanowi Internet, gdzie można odnaleźć coraz więcej interesujących dokumentów udostępnianych przez archiwa, biblioteki oraz różne organizacje. Szczególnie cenię sobie kontakt z osobami starszymi, którym leży na sercu przekazanie osobistych wspomnień i relacji.

Zebranie tak bogatego materiału ikonograficznego to nie lada wyzwanie. Czy łatwo było dotrzeć do osób, które udostępniły swoje rodzinne archiwa rejestrujące wydarzenia kulturalne i społeczno-obyczajowe?

Niektórzy ludzie bardzo chętnie dzielili się swoimi historiami i rodzinnymi pamiątkami. Bywało tak, że sami zgłaszali się do mnie po to, aby podarować mi stare fotografie będące w ich dyspozycji lub aby umożliwić 
mi wykonanie skanów. Mam jednak świadomość tego, że w wielu radzionkowskich domach nadal znajdują się prawdziwe skarby, które wciąż czekają na odkrycie. To bardzo ważne, aby te archiwalia nie uległy zniszczeniu, ponieważ stanowią one cenne źródło wiedzy historycznej i niejednokrotnie odgrywają istotną rolę w procesie rekonstrukcji dziejów.

Wiele pańskich książek dotyczy fotografii. Roland Barthes w książce pt. „Światło obrazu. Uwagi 
o fotografii” napisał: „To co Fotografia powiela w nieskończoność, nastąpiło tylko jeden raz; powtarza 
więc mechanicznie to, co już nigdy nie będzie się mogło egzystencjalnie powtórzyć (…). Fotografia 
jest istnieniem Poszczególnym w sposób absolutny, najwyższą Przyległością i Przypadkowością ”. 
Co stanowi o wyjątkowości tej „nowej formy halucynacji: fałszywej na poziomie postrzegania, prawdziwej na poziomie czasu”? Co odróżnia ten „szalony obraz, ocierający się o rzeczywistość” 
od innych mediów?

Ze starych zdjęć możemy wyczytać bardzo wiele: wygląd konkretnych osób lub miejsc, panującą wówczas modę, detale architektoniczne, a nawet emocje. Nie bez powodu mówi się, że jeden obraz zastępuje tysiąc słów, dlatego materiał historyczny wzbogacony o fotografie jest znacznie bardziej atrakcyjny dla czytelnika niż sam tekst. Staram się dokumentować w ten sposób dzieje naszego miasta, licząc na to, że za kilkadziesiąt lat moje publikacje okażą się przydatne dla przyszłych badaczy. Kierując się tą ideą, w lipcu zeszłego roku zakopaliśmy kapsułę czasu w płycie powstającego rynku. Znalazły się w niej m.in. zdjęcia współczesnego Radzionkowa.

W książce pt. „Radzionków na starych fotografiach do 1945 roku” można znaleźć m.in. fotografię przedstawiającą prymicję o. Ludwika Wrodarczyka, którego życie stało się ostatnio inspiracją dla wielu młodych poetów pochodzących z różnych stron Polski. Czym szczególnie wyróżniało się nasze miasto 
w czasach, kiedy o. Ludwik dorastał i zdobywał wykształcenie?

Ojciec Ludwik Wrodarczyk urodził się w 1907r., więc jego młodość przypadła na burzliwy okres I wojny światowej oraz powstań śląskich. Maria Kielar-Czapla w książce pt. „Ojciec Ludwik Wrodarczyk OMI” napisała: „Rodzina oraz parafia ukształtowały pierwsze 14 lat życia Ludwika. Były wzorem świętości, do której obrał sobie drogę jako cel swojego życia. Już jako dziecko dążył do doskonałości. W rodzinie zatem uczył się miłości, która rozwijała się coraz bardziej w jego sercu, by później, gdy nadejdzie czas próby, wydać plon obfity”. Kiedy w czerwcu 1922r. Radzionków został włączony do państwa polskiego, o. Ludwik od kilku miesięcy przebywał już poza rodzinnym miastem. Był on słuchaczem Niższego Seminarium Duchownego Misjonarzy Oblatów w Krotoszynie, po ukończeniu którego rozpoczął nowicjat oraz posługę kapłańską. Wspomniana fotografia została zrobiona w 1933r. Święcenia kapłańskie to chwile długo wyczekiwane przez 
o. Ludwika. W swoim liście do matki, braci i sióstr z Obry pisał: „Będą to błogosławione dni, w których Bóg wiele łask udzieli, o które już trzeba prosić i dziękować”. Zdjęcie zrobione w dniu jego prymicyjnej mszy 
to niezwykła pamiątka. W centralnym jej miejscu znajduje się neoprezbiter wraz z matką oraz ks. proboszczem 
dr. Józefem Knosałą, a w górnym rzędzie księża pochodzący z Radzionkowa: ks. Antoni Leszczyk (pierwszy 
z lewej), następnie ks. Alojzy Zdebel, ks. Karol Brzezina (pierwszy z prawej), a obok niego ks. Roman Kopyto (wikary w latach 1932-35). Ówczesny Radzionków to miejscowość nadgraniczna. Oprócz domu rodzinnego rolę dominującą i kształtującą wzorce zachowań odgrywały tutaj: kościół parafialny, kopalnia i huta. 
Był to również czas działalności dwóch silnych osobowości: ks. proboszcza Józefa Knosały oraz naczelnika Jerzego Ziętka. Chociaż za sobą nie przepadali, każdy z nich wymiernie przysłużył się lokalnej społeczności. Ksiądz Józef Knosała odznaczył się jako wybitny historyk, dziejopis oraz autor książki pt. „Parafia Radzionkowska. Jej dawniejsze i dzisiejsze stosunki”. Natomiast Jerzy Ziętek wybudował wiele obiektów użyteczności publicznej, z których do dziś możemy korzystać.

Rozmawiała Dagmara Nawratek / ogolnopolskikonkurspoetycki.blogspot.com

JAROSŁAW WROŃSKI JEST PEŁNOMOCNIKIEM URZĘDU MIASTA RADZIONKOWA 
DS. ZWIĄZANYCH Z OGÓLNOPOLSKIM KONKURSEM POETYCKIM IM. SŁUGI BOŻEGO 
O. LUDWIKA WRODARCZYKA OMI POD HONOROWYM PATRONATEM BURMISTRZA MIASTA RADZIONKOWA ORAZ PROWINCJAŁA ZGROMADZENIA MISJONARZY OBLATÓW MARYI NIEPOKALANEJ W POLSCE.


Składamy serdeczne podziękowanie Panu Redaktorowi Grzegorzowi Bylicy za opublikowanie wywiadu Dagmary Nawratek z kierownikiem Referatu Promocji Miasta i Aktywności Społecznej Jarosławem Wrońskim w marcowym numerze miesięcznika "Głos Radzionkowski".


Komentarze