o. Paweł Wyszkowski OMI:
Nieśmy wszystkim ludziom słowo „pojednanie”
-
Praca na Ukrainie nie jest łatwa. Niejednego oblata może kusić
powrót do rodzinnego kraju,
gdzie nie toczy się wojna. Przykładem
dla nas jest o. Ludwik Wrodarczyk OMI, który niósł wszystkim
ludziom pokój oraz Bożą miłość. Był on człowiekiem pojednania
i pozostał na posterunku do końca – stwierdza Superior Delegatury
Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej na Ukrainie i w Rosji
o. dr
Paweł Wyszkowski OMI.
fot. Delegatura Ukraińska
Dagmara
Nawratek: W filmie dokumentalnym Kingi Dębskiej pt. „Kocham
Chrystusa” zrealizowanym w 2000r. opowiedział Ojciec o swoim
dzieciństwie w kraju, w którym „wiarę chciano wyrzucić z serca
każdego człowieka”. Państwowy zakaz zabraniał dzieciom wstępu
do kościoła. Kiedy ludzie modlili się pod zamkniętymi drzwiami
kościołów, dzieci musiały chować się w krzakach, aby nie
zabrano ich
do domu dziecka. Spośród ośmiuset uczniów był Ojciec
jedynym dzieckiem uczęszczającym do kościoła, więc nauczyciele
kazali Ojcu klęczeć przed całą klasą, odmawiać pacierz, leżeć
krzyżem i śpiewać pieśni religijne. W trakcie tych opowieści o
dzieciństwie, które nie było „sielskie, anielskie”, pada
stwierdzenie: „Warto wierzyć w Boga, skoro tyle tysięcy osób z
mojej parafii nie wahało się oddać życia za Niego”.
Jak
zrodziło się w Ojcu powołanie do kapłaństwa na tej jałowej
glebie podlewanej ludzką krwią i łzami?
O.
Paweł Wyszkowski OMI:
Ta gleba była bardzo żyzna. Świadczy o tym powiedzenie pochodzące
z II wieku: „Krew męczenników jest nasieniem chrześcijan”.
Mogę stwierdzić z całą pewnością, że swoje powołanie
zawdzięczam właśnie tym wszystkim ludziom, którzy cierpieli za
wiarę. Uczęszczałem do kościoła po kryjomu, gdyż do 1991r. nie
wolno było do niego oficjalnie chodzić. Widziałem wówczas, jak
wielu ludzi potrzebuje kapłana. W tamtych czasach do naszej parafii
należało trzydzieści jeden miejscowości. Tylko jeden ksiądz
sprawował opiekę nad tymi wszystkimi miejscowościami, więc był
on bardzo zapracowany. W naszym kościele nie zawsze była odprawiana
msza święta, gdyż ksiądz wciąż jeździł do innych odległych
miejscowości po to, aby tam ją odprawiać. Widziałem, jak ludzie
licznie gromadzili się w kościele i czekali na nabożeństwo,
a
następnie płakali, ponieważ Eucharystia się nie odbyła. Będąc
dzieckiem, nie rozumiałem, dlaczego ludzie płaczą i dlaczego nie
są szczęśliwi w domu Bożym. Odpowiadano mi wtedy, że nie ma
nikogo, kto mógłby
im dać Boga, Pana Jezusa. Kiedy
byłem małym chłopcem, marzyłem
o tym, aby zostać kapłanem.
Nie chciałem, aby ludzie płakali.
Pragnąłem nieść im Boga po to, aby byli szczęśliwi. Na Ukrainie
nie było seminariów duchownych. Nauczyłem się więc na pamięć
obrzędów Mszy Świętej z książeczki do nabożeństwa, którą
dostałem od śp. ks. Jana Olszańskiego MIC, późniejszego biskupa
naszej diecezji kamieniecko - podolskiej. Książeczka ta była
napisana w języku polskim. „Ćwiczyłem” odprawianie
Eucharystii, ubierając się w białą albę, którą otrzymałem od
kogoś starszego. Moi dwaj młodsi bracia byli ministrantami i
musieli słuchać moich kazań podczas tej „liturgii”. Kiedy
trochę dorosłem, pomagałem rodzicom w kołchozie podczas wakacji.
Pierwsze samodzielnie zapracowane pieniążki przeznaczyłem na
stworzenie ołtarza do nabożeństwa. Poprosiłem stolarza, aby
ustawił go w moim pokoju, gdzie często się modliłem. Później
przy tym ołtarzu zaczęli zbierać się również inni ludzie z
mojej wioski po to, aby modlić się wspólnie. Reasumując, od czasu
dzieciństwa nie miałem już żadnych innych marzeń i wątpliwości.
Marzyłem o tym, aby zostać kapłanem – misjonarzem. To był cel
mojej drogi życiowej. Trwam na niej już od ponad dwudziestu jeden
lat i jestem szczęśliwy.
Superior o. dr Paweł Wyszkowski OMI jako ministrant / fot. Delegatura Ukraińska
W
dzieciństwie marzył Ojciec o tym, aby zostać w przyszłości
papieżem. W filmie pt. „Kocham Chrystusa” stwierdził Ojciec:
„Chciałbym choć na chwilę zostać papieżem, żeby swoją mamę
ogłosić świętą za to, że nauczyła mnie wiary”. W tych
niezwykle ciężkich warunkach rodzicom udało się zasiać
w
dziecięcym sercu ziarno wytrwałości oraz bezgranicznego
zawierzenia Bogu i Maryi Niepokalanej.
Jak dzisiaj wygląda sytuacja
polskich rodzin katolickich na Ukrainie?
Trudno
mi mówić jedynie o polskich rodzinach, ponieważ obecnie rodziny te
są mieszane. Polskie rodziny mieszkają tylko na Ukrainie
Zachodniej, o ile nie wyjechały jeszcze do Polski. Dziś do Kościoła
rzymskokatolickiego na Ukrainie należą zarówno Polacy, jak i
Ukraińcy. Sytuacja rodzin na Ukrainie jest dosyć trudna pod
względem materialnym. To właśnie dlatego tak wielu ludzi wyjeżdża
„za chlebem” do Polski,
nie zważając na trudności związane z
epidemią koronowirusa. Natomiast sytuacja tutejszych rodzin
pod
względem duchowym jest podobna do sytuacji, jaka ma miejsce w całej
Europie. Przyszłość kraju zależy od przyszłości rodziny. Jeżeli
rodzina jest mocna, to kraj jest silny. Dlatego rok temu w Kościele
na Ukrainie przeżywaliśmy Rok Małżeństwa i Rodziny, pod koniec
którego odbył się Kongres Rodzin. Przy Konferencji Episkopatu
Ukrainy istnieje Komisja ds. Duszpasterstwa Rodzin, której
przewodniczącym jest nasz współbrat bp Radosław Zmitrowicz OMI.
Przy parafiach istnieją rożne grupy pro-life takie jak: Domowy
Kościół, Duszpasterstwo Rodzin Dabar, Sychar, Duszpasterstwo
Rodzin skierowane do osób przeżywających kryzysy etc. Kościół
stara się ratować rodzinę wszelkimi sposobami, gdyż jest ona
mocno atakowana. Ukraina pragnie należeć do Zjednoczonej Europy,
ale niestety, Europa nie propaguje wartości rodzinnych i zmusza
Ukrainę
do propagowania gender od tego roku w zamian za pieniądze.
Ten fakt zaczyna mnie bardzo niepokoić. Rodzinę osłabiają również
wspomniane przeze mnie zagraniczne wyjazdy „za chlebem” jednego z
rodziców. Ludzie wyjeżdżają w tym celu do Polski, Niemiec lub
Włoch. Znam niejeden taki przypadek, gdzie np. matka pracuje od
wielu lat we Włoszech, mąż pije, a dzieci są pozostawione same
sobie. Trzeba pamiętać o tym,
że Ukraina jest krajem
postradzieckim, w którym przez osiemdziesiąt lat propagowano
aborcję
oraz „uwolnienie się od rodziny”. Procent rozwodów na
tym tle jest tutaj jeszcze bardzo wysoki.
W
filmie dokumentalnym wyznał Ojciec: „Gdy bito i mówiono: „Ty
nigdy księdzem nie będziesz.”, biegłem do kościoła, aby
popatrzyć na Chrystusa. On był moją siłą”. Dzisiaj pełni
Ojciec funkcję Superiora Delegatury Misjonarzy Oblatów Maryi
Niepokalanej na Ukrainie i w Rosji.
Co jest najtrudniejsze w
realizacji oblackiego charyzmatu w tych krajach?
Tereny
te są naprawdę misyjne pod względem wiary, mimo że oficjalnie tak
się ich nie nazywa.
Przez osiemdziesiąt lat panowania komunizmu
zniszczono nie tylko mnóstwo kościołów jako budynków sakralnych,
ale również osobowość ludzką poprzez eksperyment stworzenia
homo sovieticus. Wielu
ludzi mieszkających na naszych ziemiach odzwierciedla duchową
ruinę. Przypominają oni zniszczone budynki sakralne, które
odbudowujemy. Dużo rzeczy zmieniło się na Ukrainie od czasu
odzyskania niepodległości
i od momentu przybycia Zgromadzenia
Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. W ciągu trzydziestu
lat
założyliśmy piętnaście parafii i wybudowaliśmy siedem
kościołów. Odbudowujemy również dwie świątynie, które zostały
przekształcone w fabryki łożysk i plastiku. Oprócz tego
prowadzimy misje, głosimy rekolekcje, pracujemy z ubogimi ludźmi na
ulicach Kijowa oraz w Domu Miłosierdzia w Obuchowie. Naukę
Chrystusa głosimy również poprzez środki społecznego przekazu,
sprawując opiekę nad telewizją EWTN Ukraina,
która obecnie jest
dostępna w ponad pięćdziesięciu dużych miastach na terenie
Ukrainy. Wszelkimi sposobami staramy się głosić naukę Chrystusa
wszędzie, gdzie tylko jest to możliwe. Muszę jednak stwierdzić,
że tutejsza rzeczywistość pod względem wiary jest zupełnie inna
niż w Polsce. Nasze kościoły zostały zburzone,
a kapłanów
wymordowano. Przez prawie osiemdziesiąt lat panowania komunizmu
wpajano ludziom przekonanie, że „Boga
nie ma”.
W związku z tym faktem należy wciąż wychodzić do tych obojętnych
ludzi
i opowiadać im o zbawieniu ofiarowanym przez Chrystusa. Trzeba
w imieniu Boga zapraszać ich do Jego domu. Musimy swoim własnym
życiem dawać świadectwo o Chrystusie. Trzeba siać wiarę, więc
wciąż
to robimy, a owoce naszej pracy należą do Boga. Co rok
organizujemy chrzty i bierzmowania dla dorosłych ludzi. Zdarzają
się nawet śluby osób w zaawansowanym wieku, które dopiero teraz
zostały odnalezione przez Chrystusa. Organizujemy również kolonie
dla dzieci oraz formacyjne spotkania dla młodzieży. Co rok w lipcu
odbywa się Festiwal Życia, podczas którego młodzi ludzie mogą
poczuć przynależność do wspólnoty Kościoła. Musimy nieustannie
siać wiarę. Bóg obdarzy nas wzrostem plonów.
Obecny bp na Krymie Jacek Pyl OMI spowiada / fot. Delegatura Ukraińska
Wraz
z Delegaturą Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej na Ukrainie i w
Rosji objął Ojciec Patronat duchowy nad Ogólnopolskim Konkursem
Poetyckim im. Sługi Bożego o. Ludwika Wrodarczyka OMI. Oblat
pochodzący z Radzionkowa również pełnił posługę kapłańską
na Ukrainie. Maria Kielar-Czapla
w książce pt. ”Ojciec Ludwik
Wrodarczyk OMI. Portret duchowy” napisała: „Duszpasterstwo ojca
Ludwika w okopowskich warunkach, na innej kulturowo ziemi niż
śląska, znana jemu z lat dziecinnych, miało całkiem inny wymiar.
Było o wiele trudniejsze (...). Mocno zapuszczona i zaniedbana
„owczarnia”, gdzie ludność polska mieszała się z ukraińską,
to było trudne zadanie dla proboszcza Okopów. Wrodarczyk potrafił
ich zmobilizować i stworzyć z nich prężną cząstkę Kościoła.
Był bardzo gorliwy, dawał dobry przykład swoim parafianom, którzy
go bardzo kochali”. Jakie nauki ze świadectwa
o. Ludwika może
czerpać Kościół katolicki na Ukrainie w dzisiejszych czasach?
Być
może to właśnie świadectwo męczeństwa o. Ludwika sprawiło, że
Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej przybyli na Ukrainę. Nasze
zgromadzenie działa tutaj już od 1989r. Obecnie jest nas już
trzydziestu. Pracujemy w piętnastu parafiach i mamy jedenaście
domów zakonnych, m.in. jeden na Krymie i jeden w Rosji. Początkowo
Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej mieli zamiar udać się prosto
do Rosji i tam pracować. Jednak z Ukrainy płynęło o wiele więcej
usilnych próśb o duszpasterzy. Ten fakt był przyczyną przybycia
Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w 1989r. do mojej rodzinnej
parafii znajdującej się w Barze na Podolu oraz rozpoczęcia posługi
na Ukrainie. Sługa Boży o. Ludwik Wrodarczyk OMI jest dla nas
wzorem wierności Bogu do samego końca. Myślę, że dla naszych
polskich współbraci oblatów pracujących na Ukrainie
jest on
przykładem pozostania na miejscu sprawowania posługi kapłańskiej
do samego końca. Praca
na Ukrainie nie jest łatwa. Niejednego
oblata może kusić powrót do rodzinnego kraju, gdzie nie toczy się
wojna, gdzie jest bezpieczniej niż na wschodzie Ukrainy i gdzie
parafie są liczniejsze. Natomiast przykład
o. Ludwika Wrodarczyka
OMI, który pozostał na posterunku do końca, może wiele nauczyć
wszystkich ludzi przeżywających podobne problemy lub kryzysy.
Ojciec Ludwik był człowiekiem pojednania. Żył on w bardzo
trudnych czasach. Mimo tego, że były to czasy wojny i rozbratu,
niósł wszystkim ludziom pokój i Bożą miłość. Niejeden świadek
wspomina o spokoju, który wciąż emanował z jego twarzy. To
właśnie jest klucz, według którego należy odczytywać naszą
posługę na Wschodzie. Zarówno Ukraina, jak i Rosja są
wielowyznaniowymi krajami, gdzie mieszkają prawosławni,
grekokatolicy, protestanci i ateiści. W Rosji oraz na Krymie
mieszkają także karaimi oraz muzułmanie. To dlatego tak bardzo
pragnąłem, aby proces beatyfikacyjny został wreszcie otwarty
właśnie na Ukrainie, aby słowo „pojednanie” nieść wszystkim
ludziom. Mogę również zdradzić to,
że niedawno bp ordynariusz
diecezji łuckiej Witalij Skomarowski zaprosił Misjonarzy Oblatów
Maryi Niepokalanej do pracy na terenie tejże diecezji w celu
otwarcia placówki zlokalizowanej niedaleko miejsca pracy i
męczeńskiej śmierci o. Ludwika Wrodarczyka OMI. Wspominam o tym po
to, aby prosić wszystkich Czytelników o modlitwę w tej intencji.
Grono oblatów w naszej delegaturze jest tak małe, że nie jesteśmy
w stanie samodzielnie otworzyć tej placówki. Musimy prosić Boga o
to, aby przysłał do nas nowych współbraci misjonarzy (również z
Polski), którzy będą chętni do działania i gotowi do tego, aby
służyć pojednaniu,
tak jak to robił o. Ludwik. Módlmy się o to,
aby wreszcie doszła do skutku ta trudna sprawa pojednania polsko -
ukraińskiego na Wołyniu, o której od ponad siedemdziesięciu
pięciu lat tak boleśnie się wspomina zarówno
po stronie polskiej,
jak i ukraińskiej. Tak właśnie widziałbym posługę Misjonarzy
Oblatów Maryi Niepokalanej na Wołyniu. Według takiego klucza
powinna się ona rozwijać, o ile Pan Bóg będzie nas tam chciał
mieć. Dlatego potrzebujemy wiele modlitw za nas, a także dużo
próśb o nowe powołania kapłańskie i zakonne
m.in. z Radzionkowa.
Prośmy o to, aby ktoś z młodych ludzi wstąpił w szeregi
Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, zajmując
miejsce Sługi Bożego o. Ludwika Wodarczyka OMI.
Rozmawiała Dagmara Nawratek / ogolnopolskikonkurspoetycki.blogspot.com
DELEGATURA MISJONARZY OBLATÓW MARYI NIEPOKALANEJ NA UKRAINIE I W ROSJI NA CZELE Z SUPERIOREM O. DREM PAWŁEM WYSZKOWSKIM OMI SPRAWUJE PATRONAT DUCHOWY NAD OGÓLNOPOLSKIM KONKURSEM POETYCKIM IM. SŁUGI BOŻEGO O. LUDWIKA WRODARCZYKA OMI. HONOROWY PATRONAT NAD KONKURSEM OBJĘLI BURMISTRZA MIASTA RADZIONKOWA ORAZ PROWINCJAŁ ZGROMADZENIA MISJONARZY OBLATÓW MARYI NIEPOKALANEJ W POLSCE.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ojciec dr Paweł Wyszkowski OMI jest niezwykle ciekawym człowiekiem, a jego wytrwałość, niezłomny charakter oraz bezgraniczne zawierzenie Bogu i Maryi Niepokalanej stanowią doskonały przykład dla wielu młodych ludzi, którzy dopiero poszukują swojej drogi życiowej. Powyższy film ukazujący początki kapłańskiej posługi oblata będzie doskonałą inspiracją dla naszych młodych Czytelników.
fot. z archiwum Marii Kielar-Czapli
fot. z archiwum Marii Kielar-Czapli
Wizyta superiora delegatury oblackiej na Ukrainie w radzionkowskim gimnazjum - 2017r.
(fot. z archiwum szkoły)
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Składamy serdeczne podziękowanie Panu Redaktorowi Grzegorzowi Bylicy za opublikowanie wywiadu Dagmary Nawratek z Superiorem o. drem Pawłem Wyszkowskim OMI w listopadowym numerze miesięcznika
Komentarze
Prześlij komentarz