Wywiad Dagmary Nawratek z o. Andrzejem Madejem OMI

Poetyckie refleksje misjonarza z Aszchabadu” 

- Czy napiszę dojrzałe wiersze? Tego nigdy nie wiem. Daj Boże, by w nich było więcej zdumienia wobec życia niż chęci zrozumienia wszystkiego. Dopóki trwa nasze życie, dopóty powinniśmy zachwycać się i zdumiewać Bożą miłością, której śladów na ziemi nikt nie zdoła policzyć – wyznaje filozof, teolog i poeta o. Andrzej Madej OMI pełniący funkcję przełożonego misji „sui iuris” 
w Turkmenistanie. 


fot. ANICKA STACHONOVA



Dagmara Nawratek: W jednym z wierszy opisuje Ojciec swoje pierwsze wrażenia z Azji: 
Uczę się uczę 
wszystkiego od nowa 
żyć po turkmeńsku 
siedząc na podłodze 
zieloną herbatę piję z sąsiadami 
słuchając języka niezrozumiałego 
z muzułmańskimi dziećmi gram w piłkę na plaży 
a one mnie uczą liczyć 
do dziesięciu”. 
Czy powinniśmy dać sobie prawo do umiłowania tych zwyczajnych okruchów rzeczywistości, 
które codziennie niepostrzeżenie wymykają się nam z rąk, zabierając nieuchronnie możliwość zachwytu 
nad pięknem Bożego stworzenia? 

O. Andrzej Madej OMI: W moim nie tak krótkim już życiu usłyszałem wiele pytań od wielu ludzi. To pytanie 
jest szczególne! Dziękuję za nie. Cóż więc mogę stwierdzić? Wystarczy, że powiem: „Tak, dokładnie tak!”. 
Dodam jeszcze, że to nie my sami dajemy sobie to prawo. Daje je nam sam Pan Bóg, który jest miłością. Stworzył nas z miłości i dla miłości. Powołuje nas właśnie do niej! Powinniśmy miłować to, co składa się na nasze życie. Zaiste, wszystko wymyka się nam z rąk, a kiedyś wymknie się już na dobre. Jesteśmy tutaj tylko przechodniami pielgrzymującymi przez ziemię. Radujmy się z faktu, że mamy w tym czasie „możliwość zachwytu nad pięknem Bożego stworzenia”, jak to pani mówi. Powinniśmy przemierzać naszą drogę, kontemplując to ulotne piękno. 
Nie ma brzydkich dni, nie ma też brzydkich ludzi. Owszem, bywają pochmurne, zamglone dni i noce, ale zarówno chmury, jak i deszcze są darem Bożym. Wszystko, co pochodzi z Jego ręki, jest piękne, ponieważ stanowi ślad Jego piękna i zapowiada to piękno, które będzie naszym udziałem przez całą wieczność. Właśnie takie jest piękno oblicza miłosiernego Boga. Dopóki trwa nasze życie, dopóty powinniśmy zachwycać się i zdumiewać Bożą miłością, której śladów na ziemi nikt nie zdoła policzyć. Nie pozwólmy więc sobie odebrać ani zaćmić piękna istnienia. Niech 
nie zatruwają nas zachowania takie jak: szemranie, bunt, krytykanctwo, narzekanie, pretensje, zwątpienie, cynizm. Szkoda na nie czasu. Bóg nie stworzył nas po to, abyśmy przeszli przez życie w rozpaczy, ale po to, abyśmy trwali „w nadziei, która zawieść nie może”.

W tomiku pt. „Prześwity Królestwa” zadaje Ojciec szereg pytań: „Czy kiedyś napiszę dojrzałe wiersze? 
Czy będą słodkie jak kiść winogrona na jesień? Przybyło mi lat, a ja nie pozbyłem się goryczy.”. Czy wraz 
z biegiem czasu przybywa odpowiedzi, czy raczej pytań dotyczących naszej egzystencji? Jak odnaleźć w sobie siłę do dalszej wiary w to, co nieodgadnione, a także odwagę do tego, aby zaakceptować własną niedoskonałość? 

6 października wejdę w siedemdziesiąty rok życia, jeżeli dożyję. Księga Psalmów mówi o tym, że dokładnie tyle 
lat dane jest człowiekowi żyć pod słońcem. Więcej nam się nie należy, a jeżeli będzie nam dane egzystować dłużej, to będą to lata otrzymane w promocji! Stwierdziłem, że nie pozbyłem się goryczy. Jak można pozbyć się jej, 
gdy ma się świadomość tego, że około dziesięć procent ludności posiada aż dziewięćdziesiąt procent wszelkich dóbr doczesnych? To wielka niesprawiedliwość. Nie sposób zapomnieć o toczących się aktualnie wojnach, szaleństwach spowodowanych przez ludzką swawolę, handlu bronią i narkotykami, arogantach i gangsterach grasujących 
nie tylko niejawnie, ale również w majestacie prawa... Urwijmy tę nieszczęsną listę! Pragnę zwrócić uwagę na to, 
co wydarzyło się w XXw., który jest nazywany „wiekiem śmierci”. Dla wielu mieszkańców ziemi była to gorzka lekcja życia. Czy początek trzeciego tysiąclecia był leszy? Jak można nie smucić się z powodu terroryzmu 
i prześladowań religijnych? Chrześcijaństwo to religia miłości. Przerażające jest więc to, że w ciągu ostatnich 
lat na Bliskim Wschodzie chrześcijan wyganiano z kościołów i domów, z ziemi, na której żyli od wieków. 
Mój Boże, jak można pozbyć się goryczy, gdy widzi się terroryzm? Czy można przymknąć na to oczy i pomyśleć: 
„Co mnie obchodzi to, że ludzie żyją w nędzy, a później umierają z głodu lub z powodu braku lekarstw?”. Ten świat nie jest domem nadającym się do zamieszkania przez wszystkich ludzi - tak chyba mawiają bracia ze wspólnoty Taizé. Teraz mamy jeszcze problem z koronawirusem. Jak i kiedy to się skończy? Z biegiem czasu otrzymujemy odpowiedzi na wiele pytań, ale rodzą się także nowe dylematy. Wiara pomaga nam sprzymierzyć się z krzyżem 
i zgodzić się na to, co nieodgadnione. Wiara uczy pokory i dodaje odwagi do tego, aby „zaakceptować własną niedoskonałość”. Zaiste, jesteśmy omylni, słabi, niedoskonali. Nie uciekniemy od tego. Żyjemy, rośniemy 
i dojrzewamy w pewnych ramach, wśród ograniczeń. Jednak wiara bardzo dużo zmienia. Podam przykład: przyznaję, że jestem grzeszny, ale to tylko połowa prawdy. Cała prawda jest taka: jestem zbawionym grzesznikiem! Podkreślam fakt, że jestem zbawiony. Problem nie wydaje się aż tak wielki, gdy widzimy jakieś wyjście. 
Jest nadzieja! Każdemu człowiekowi będzie o wiele łatwiej zaakceptować swoją grzeszność, gdy uwierzy w to, 
że Chrystus go zbawił. Czy napiszę dojrzałe wiersze? Tego nigdy nie wiem. Daj Boże, by w nich było więcej zdumienia wobec życia niż chęci zrozumienia wszystkiego. Na stare lata człowiek nie chce wszystkiego rozumieć, ponieważ nie ma już takiej potrzeby. Najważniejsze jest to, że z biegiem czasu jesteśmy coraz bardziej pewni Bożej miłości do nas!

  Ks. Jan Twardowski w jednym ze swoich wierszy napisał: „Ty który stwarzasz jagody (…) spraw / 
niech poeci piszą wiersze prostsze od wspaniałej poezji”. Czy wyrzeczenie się patosu pozwala nam na to, 
aby pokornie zaakceptować świat w jego najprostszej formie? 

Odpowiadając na to pytanie, muszę opowiedzieć o tym, co wydarzyło się podczas ostatniej mszy świętej, którą miałem okazję koncelebrować z ks. Janem Twardowskim w kościele Sióstr Wizytek. Podczas liturgii słowa zauważyłem, że rozwiązało mu się sznurowadło. Zwróciłem mu wtedy uwagę: „Księże Janie, sznurowadło!”, 
a on odpowiedział: „Zawiąż, zawiąż...”. Wyciągnął nogę, jak tylko najdalej potrafił, a ja na oczach ludu Bożego klęknąłem przed nim i zawiązałem mu sznurowadło. Ks. Jan Twardowski był zwyczajnym człowiekiem i wiedział 
o tym, że ideałem jest prostota ewangeliczna, franciszkańska, ludzka. To nie tylko klucz, ale również wyjątkowa cecha! Ostatecznie wszystko ma się do niej sprowadzić. Najpiękniejszym komplementem jest określenie kogoś mianem prostego człowieka. Brat Roger mawiał, że wiara w Chrystusa jest czymś bardzo prostym. Czyż Jezus 
nie był najprostszym ze wszystkich ludzi? Nieraz chcielibyśmy upiększyć nasz świat i podkolorować go poezją, 
a ksiądz z Krakowskiego Przedmieścia tego nie radzi. On woli „wiersze prostsze od wspanialej poezji”. Wybiera 
więc to, co jest realne, prawdziwe, autentyczne. Właśnie tak zrozumiałem ten wiersz. Mówi pani o „pokornej akceptacji”. Zgadza się, chodzi właśnie o to, aby stanąć w prawdzie – tak definiuje się pokorę. Należy pogodzić się z rzeczywistością i zaakceptować wszystko takim, jakie jest. Myśli niosą mnie aż do Paula Ricouera - francuskiego filozofa, którego słowa przełożyłem kiedyś na język polski: „Wolność to radość z powiedzenia: „tak” na smutek ludzkiej skończoności.”. W języku ewangelii spotykamy się z określeniem „wziąć swój krzyż”. Te słowa przyświecają mi już od pięćdziesięciu lat. Warto czytać książki Paula Ricouera. Miałem okazję spotkać 
go w Rzymie. Rozmawiałem z nim również przez telefon podczas mojego pobytu w Paryżu. Filozofia była dla mnie wielką przygodą. Darzyłem ją młodzieńczą miłością. 

Anna Kamieńska stwierdziła: „Filozofia nie przestaje zadawać pytań. Wiara żyje odpowiedzią.”. 
Natomiast ks. Jan Twardowski nazwał teologię „koronkową robotą”: „Służy wiedzy o Bogu, rozwija ją, 
ale i tak nie dowiemy się przecież wszystkiego, Tajemnica pozostanie Tajemnicą.”. Czy poetyckie refleksje stanowią próbę spojrzenia na tajemnicę Bożej miłości przez pryzmat filozofii i teologii? 

Całe nasze życie jest jedną wielką tajemnicą. W Europie rozdzieliliśmy teologię od filozofii. Teologia jest myśleniem w świetle wiary. Już prawie ćwierć wieku żyję w Azji. Tutaj nie odgranicza się filozofii od teologii. 
Czy nie jest to zastanawiające? Trudno jest mi stwierdzić, czy w Azji żyją ateiści. W tej religijnej części świata formalnie nie rozdziela się tych dwóch kwestii. Nie jest tak, że raz myślimy filozoficznie, a innym razem – 
- teologicznie. Tego warkocza nie uda się nikomu rozpleść, ponieważ można w nim wyczuć mocną, organiczną jedność. Niemożliwe jest tutaj wystawienie Pana Boga poza nawias życia i myślenia. To jest fakt! Zapraszam zachodnich myślicieli do komentowania tego niewzruszonego przekonania charakterystycznego dla mieszkańców krajów wschodnich. Uważam, że jest to ważna lekcja dla zachodniej kultury, która tak łatwo padła ofiarą ideologii będącej wytworem konstrukcji myślowych, jakie staramy się narzucić rzeczywistości, czyli temu, co jest realne! Jeżeli chodzi o teologię, to nie jest tak, że nie zadaje ona żadnych pytań, wręcz przeciwnie – zadaje. Dogmaty 
nie hamują myśli, lecz ukierunkowują ją po to, aby nie wylądowała na manowcach! Kwintesencją mojej wypowiedzi niech będzie jedno stwierdzenie: poezja jest językiem tajemnicy. Nie sposób obejść się bez niej wtedy, gdy mówimy o tajemnicy człowieka i Boga. Warto zwrócić uwagę na fakt, że Biblia zawiera wiele poetyckich tekstów. Kiedyś przyjaźniłem się z Anną Kamieńską, która otwierała czytelnikom oczy, ukazując obecność poezji 
w Biblii. Zauważała to, że język biblijny jest obrazowy, metaforyczny i symboliczny, czyli charakterystyczny 
dla poezji! Wspominałem już ks. Jana Twardowskiego, z którym odprawiałem mszę świętą. Spowiadałem się 
u niego. To właśnie on napisał wstęp do jednego z moich tomików. Modlę się o urodzaj dla poetów w XXI wieku. 
Bez nich byłoby smutno na tym świecie.

Rozmawiała Dagmara Nawratek.


O. ANDRZEJ MADEJ OMI JEST PRZEWODNICZĄCYM JURY OGÓLNOPOLSKIEGO KONKURSU POETYCKIEGO IM. SŁUGI BOŻEGO O. LUDWIKA WRODARCZYKA OMI POD HONOROWYM PATRONATEM BURMISTRZA MIASTA RADZIONKOWA ORAZ PROWINCJAŁA ZGROMADZENIA MISJONARZY OBLATÓW MARYI NIEPOKALANEJ W POLSCE. 



Składamy serdeczne podziękowanie Panu Redaktorowi Grzegorzowi Bylicy za umieszczenie wywiadu Dagmary Nawratek z o. Andrzejem Madejem OMI w czerwcowym numerze miesięcznika "Głos Radzionkowski"
Mamy nadzieję, że lektura wywiadu zachęci młodzież nie tyko do wzięcia udziału w naszym konkursie, ale również do zapoznania się z piękną poezją o. Andrzeja Madeja OMI i działalnością Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.   

Bardzo dziękujemy za publikację wywiadu Portalowi oblaci.pl, który redaguje Ojciec Paweł Paul Gomulak OMI.

Komentarze